03 czerwca 2020, 00:38
Cześć,
jestem Lusia.
z pozoru normalna 30 letnia kobieta, ale tylko z pozoru.
6 lat temu poznałam swoją najlepszą przyjaciółkę Depresję.
Sama przyszła, któregoś zimowego dnia.
Podeszła do moich drzwi, nawet nie zapukała, po prostu się wprosiła.
Powiedziała: "od dzisiaj już nie będziesz sama, masz mnie, nie opuszczę Cię aż do śmierci. Zostanę Twoją najlepszą przyjaciółką. Na mnie będziesz mogła zawsze polegać".
I wiecie co? jebaniutka miała rację!
jest ze mną każdego dnia na dobre i na złe, w szczególności na złe.
próbowałam z nią walczyć, nawet prosiłam aby sobie poszła, ale nic z tego.
Jak była tak jest.
jest bardzo zaborcza, nie cieszy ją jak coś mi wychodzi, jak osiągam jakikolwiek sukces.
Cieszą ją moje nie powodzenia,
mój smutek,
łzy,
właśnie wtedy czuje się najbardziej potrzebna, jak to przyjaciółka.
zdjęcie pochodzi ze strony pinterest.pl